Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski
824
BLOG

Klasizm przeciw wolności słowa

Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Polskie prawo i zwyczaj uprzywilejowały wypowiedzi osób stojących wyżej na drabinie społecznej tworząc w prawie i zwyczaju kategorie wolności twórczej i wolności naukowej. Dla ochrony wolności słowa wystarczy ochrona wolności wypowiedzi bez precyzowanie czyjej. Mnożenie kategorii wypowiedzi do ochrony, służy prawnemu uprzywilejowaniu niektórych wypowiedzi i jest zagrożeniem dla wolności słowa. Środowisko, które opanowało instytucje takie jak uczelnie czy teatry zadekretowało, że wypowiedzi z wyżyn tych instytucji, mają być lepiej chronione, a wypowiedzi z poza ich murów szykanowane.

W teatrze publicznym za pieniądze podatnika osoba wyniesiona do rangi artysty może głosić rzeczy, za których wypowiedzenie, w innej podobnej przestrzeni, ale niepodniesionej do rangi teatru czy galerii spotkałaby ją kara. W teatrze można na przykład kopulować z figurą papieża. Wszystko pod hasłem „wolności twórczej”. Żeby było jasne, nic nie mam przeciw kopulowaniu z podobizną papieża, premiera, Mahometa, Jahwe, i kogo tam bądź, ale oczekuję, że będzie to sposób ekspressji dostepny każdemu, a nie tylko wybranym.

Boiwem niby czemu, ktoś kto uchodzi za artystę, ma mieć więcej praw od zwykłego obywatela? Od uprzywilejowania artystów jeszcze bardziej razi uznaniowe przyznawanie podwyższonej ochrony dla artystów. Gdy na przykład młodzi narodowcy za swoje własne pieniądze, wynajmą salę na koncert ponoć prawicowego zespołu, to w Wyborczej natychmiast będą, po raz kolejny rozpisywać się o nazizmie i judzić, żeby właściciel sali wymówił umowę, a prokurator zajął się organizatorami koncertu.

Nie wiadomo co jest sztuką i kto jest artystą. Stosowanie tego terminu w prawie rodzi problemy. Na polu kultury toczy się konflikt o definicję kultury, pomiędzy klasycznym ujęciem dekretującym, że rolą kultury jest przekazać piękno natury oraz ujęciem postmodernistycznym które twierdzi, że nie ma obiektywnych możliwości zdefiniowania kultury, a jej rolą jest przekraczanie granic wyznaczonych przez zastany porządek społeczny. Przyznawanie jednym obywatelom wyższej ochrony przed sankcjami karnymi z powodu okrycia się mianem artysty nieuchronnie prowadzi do uznaniowego wywyższaniu jednych, a poniżania drugich, gdzie jedynym stałym czynnikiem różnicującym jest dostęp do środków materialnych i znajomości pozwalających skorzystać w oczach organów ścigania i sądu z miana artysty.

Podobnie z „wolność naukową”. Bauman, feministki itp. z wyżyn katedr mogą głosić swoje wymysły. Ale gdy prawicowa młodzież usiłuje zorganizować na publicznych uczelniach spotkania, to są one często zakazywane przez władze uczelni, ze względu na ich „nienaukowość”. Niby dlatego, że młodzi nie mają tytułów i głoszą poglądy, a nie wiedzę.

To pomylenie uczelni ze świątynią, gdzie głosi się prawdę objawioną, uprawnionymi do głoszenia są kapłani posiadający odpowiednie tytuły oraz głoszący uznany kanon wiary. Metoda naukowa polega na zderzeniu argumentów, a nie głoszeniu kazań przez chronionych tytułami i rytuałami kapłanów.

I to właśnie uczelnia jest najlepszym forum zderzania różnych poglądów głoszonych przez różne osoby. Tam najlepiej wykazać nienaukowość jednych i naukowość drugich. Bo na uczelni powinni być naukowcy obeznani w przedmiocie dyskusji.

Jeśli studentowi lub rektorowi nie podoba się teza głoszona na jakimś spotkaniu to powinien iść na spotkanie zadać pytanie, polemizować, wykazać błędy! A jeśli się boi lub nie odpowiada mu towarzystwo, to w sali obok, może zorganizować swój wykład czy dyskusję demaskujące nienaukowość, tez głoszonych w sali obok. Ewentualnie jak przystało na naukowca może napisać tekst, o błędach głoszonych na spotkaniu.

Bardziej uważny czytelnik konstytucji, zarzucić może, że wolność naukowa i artystyczna to nie są normy kulturowe, a obowiązujące prawo:

Art. 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Art. 73. Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury.

Owszem, tak stoi w naszej konstytucji. Lecz kształt prawa wynika z norm kulturowych. Spytać należy kto i dlaczego tak napisał. Dlaczego nie poprzestano w naszej konstytucji na prostym zapisie: „Sejm nie będzie uchwalał ustaw ograniczających wolność wypowiedzi”?

W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka