Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski
2758
BLOG

Jezusa też za bluźnierstwo skazali…

Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski Polityka Obserwuj notkę 111

Najwyższą ironią karania za bluźnierstwo w państwie nominalnie katolickim jest, że Jezus został skazany m.in., a raczej zwłaszcza za bluźnierstwo: nie dość, że nazwał siebie synem bożym to jeszcze bezcześcił świątynię przewracając stoły, wyganiając kupców i wyzywając kapłanów od bezbożników. Gdyby dziś Jezus wpadł do kościoła i odstawiał to samo co przed wiekami w świątyni to zgodnie z obowiązującym u nas artykułem 196 kodeksu karnego należałoby go skazać… a jakże za bluźnierstwo!

Co ważniejsze przypadek skazania Jezusa dobitnie ilustruje, że zakazy wolnej wypowiedzi i nadużywanie władzy są nierozłączne. Gdy Piłat wymigiwał się od skazania Jezusa na śmierć, gdyż ten był popularny wśród licznej biedoty, kapłani przypomnieli Piłatowi, że Jezus mienił się królem żydów. Nie musieli temu rzymskiemu urzędnikowi dopowiadać, że okazanie wątpliwości co do majestatu Cezara, bo przecież to Cezar jest królem Żydów a nie żaden Jezus, byłoby zabójcze dla kariery Piłata gdyby wieść o braku kary dotarła do Rzymu.

 

Niestety trybuni z Trybunału Konstytucyjnego ironii tej nie pojmą i nadal narzucają nam obowiązek kulturalnej i cywilizowanej wypowiedzi w ocenie religii:

Jezusa też za bluźnierstwo skazali…

Źródło: Trybunał Konstytucyjny, “Komunikat po” SK 54/13

 

Wczorajszym wyrokiem mówią nam: Drodzy Polacy możecie się bawić wolnością słowa, ale cywilizowanie i kulturalnie… bo jak nie będzie cywilizowanie i kulturalnie, to przyjdzie pani Trybunał, zabierze wam wolność słowa i odłoży do szafki na wysoką półkę aż znowu będziecie grzeczni.

Wyrok trybunału dotyczył wypowiedzi Doroty Rabczewskiej lansującej się pod ksywą Doda. Rabczewska zdarzyło się powiedzieć, że bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię, bo ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła.

Kulturalność tej wypowiedzi jest uznaniowa, jak każdej zresztą wypowiedzi. Na przykład pokazywanie dzieciom postaci mężczyzny przybitego do krzyża jest obsceniczne według każdej definicji dobrego smaku – a raczej w naszym kręgu kulturowym byłoby obsceniczne i obraźliwe dla bóstwa gdyby nie to, że przywykliśmy i zostaliśmy wychowani uważać, że nagi okaleczony facet przybity do krzyża jest przedstawieniem najwyższego miłosierdzia. Nawet jeśli nie wierzymy w bajki o boskim pochodzeniu Chrystusa (czy to już bluźnierstwo? czy dotknąłem twoich uczuć religijnych?) to nie tylko katolicy ale i ateiści wśród nas znają piękno wdrukowane przez naszą kulturę w ten obsceniczny obrazek.

Wręcz istotą bluźnierstwa jest jego uznaniowość. Weźmy takie portretowanie bóstw. Jedne religie zakazują, drugie zalecają lub wręcz nakazują portretować bóstwa. W judaizmie nie tylko portretowanie Jahwe ale wymawianie jego imienia jest niekoszerne. Niektóre sekty protestanckie robiąc na złość katolikom skopiowały ze starego testamentu zakaz portretowania boga (czy bóg pisany małą literą jest obraźliwy?) i w szale wojen religijnych zniszczyły wiele katolickich dzieł sztuki. Co bardziej ortodoksyjni protestanci do dziś uznają materialne reprezentacje Boga, za bluźnierstwo. Podobnie islam skopiował zakaz portretowania Boga od podbijanych przez siebie ludów, bo w Koranie nie ma zakazu portretowania Boga, ten zakaz to późniejszy zwyczaj z czasów gdy nie było już Mahometa. Katolicy jak wiadomo lubują się w portretowaniu nagiego ciała swojego zmaltretowanego Boga.

Tak więc dziś, jeśli na poważnie mamy brać zakaz obrażania uczuć religijnych, gdy narysuję postać i podpiszę ją Jahwe lub Mahomet mam sporą szansę naruszyć uczucia religijne setek milionów ludzi na świecie i kilkudziesięciu tysięcy w Polsce. A gdy nie daj, boże narysuję Jahwe lub Mahometa przybitego do krzyża to będzie gruba obraza uczuć. Zgodnie z naszym durnym prawem powinienem być ukarany. Tylko po co?

W wiekach minionych prawa o bluźnierstwie tworzone były z obawy przed tumultami na tle religijnym oraz obawą przed podważeniem władzy, której prawo do rządzenia zasadzało się na doktrynie religijnej. Jednakże dzisiejsze demokracje nie potrzebują legitymizować się w religijnych mitach. Władza we współczesnych demokracjach pochodzi od obywateli, a jej legitymizacja dokonuje się za pomocą regularnych wyborów władz przez obywateli, a nie bajek o boskim pochodzeniu władzy.

Dziś istnienie przestępstwa bluźnierstwa jedynie zachęca do przemocy. Zamiast karać przemoc penalizowanie bluźnierstwa postuluje karę za słowa, które rzekomo prowadzą do przemocy. Penalizowanie bluźnierstwa de facto zakłada że w reakcji na słowa przemoc jest nieunikniona lub co gorzej usprawiedliwiona.

Penalizowanie bluźnierstwa przeczy współczesnej normie, dającej każdemu prawo wybory własnej religii, w tym zmiany wyznawanej religii oraz nakłaniania do swojej religii. Wolność słowa oznacza prawo komunikowania treści, których współobywatele nie chcą usłyszeć. Dziś każdy ma wolność wyboru wyznawanej religii i namawiania do konwersji na swoją religię. Karanie obywateli za prawdziwe lub wyimaginowane ataki na doktryny religijne nie jest rolą bezstronnego państwa, które równo traktuje wszystkich swych obywateli. Gdy choć jeden obywatel nie podziela zasad religii przyjętych przez pozostałych współobywateli władza, która równo traktuje wszystkich swych obywateli nie może karać obywatela za wypowiedzi bluźniercze. Współcześnie oznacza to, że żadne społeczeństwo, które pretenduje do miana wspólnoty równych obywateli nie może karalnymi czynić wypowiedzi bluźnierczych. Każde państwo, które karałoby za obrazę uczuć religijnych stawia wyznawców chronionej religii ponad swych innych obywateli.

A jeśli nie można współcześnie stawiać wyznawców jednej religii nad drugą to przypomnieć należy, że w zamierzchłych wiekach celem przepisów o bluźnierstwie, była nie ochrona uczuć a utrącenie heretyków w walce o rząd dusz i władzę doczesną z pomocą władzy świeckiej. Czy dziś państwo potrzebuje chronić ortodoksję i na przykład karać, tych chrześcijan, a są tacy, którzy nie wierzą w dogmat dziewictwa Marii? Czy należy karać pastora protestanckiego, który twierdzi że matka Chrystusa bzykała się po jego śmierci i miała kolejne dzieci?

W społeczeństwie wolnych równych sobie ludzi skazanie za wypowiedź powinno być poprzedzone udowodnieniem, że wypowiedź była nieprawdziwa i szkodliwa. W przypadku bluźnierstwa nie ma takich wyraźnych granic karalność. Wręcz można skazać za wypowiedź prawdziwą! Mahomet według współczesnych norm był pedofilem. Ale głoszenie tego wyznawcom islamu obraża ich uczucia.

Wolność słowa jest uznawana za fundament wolności głównie dlatego, że krytyka jest motorem postępu naukowego, organizacyjnego i społecznego. Postęp jest na tyle cennym zjawiskiem, że we współczesnym demokratycznym państwie normą jest tolerancja dla innych poglądów nawet, gdy poglądy te powodują dyskomfort wielu obywateli. W takim społeczeństwie obowiązkiem państwa jest zapewnienie bezpiecznej przestrzeni dla wypowiedzi wszystkich obywateli. Powodowanie dyskomfortu emocjonalnego nie stanowi współcześnie wystarczającego uzasadnienia do ograniczenia wolnej wypowiedzi.

Jest to uzasadnione, gdyż nie ma jak odróżnić obrazy uczuć od sprawiedliwej krytyki, bo co jeśli sprawiedliwa krytyka obraża uczucia? Czy obrońca praw zwierząt ma prawo krytykować ubój koszerny i ubój hallal? Czy obrońca prawa kobiet ma prawo krytykować dogmaty instytucji zarządzanej przez mężczyzn w sprawie aborcji?

Niektórzy zwolennicy karania za bluźnierstwo mówią, że nasze polskie przestępstwo obrazy uczuć religijnych nie ma nic wspólnego z bluźnierstwem. To niech wytłumaczą nam dlaczego jeśli ochrona uczuć religijnych nie ma nic wspólnego z bluźnierstwem to nie chronimy uczuć ateistów? Brak takie samej ochrony dla poglądów ateistycznych i liberalnych jak dla wartości religijnych tworzy nierówność obywateli wobec prawa. Jeżeli kościołom i ich wyznawcom wolno krytykować, obśmiewać i obrażać świeckie doktryny lub ateizm czym mogą sprawić przykrość wyznawcom świeckich doktryn i ateistom to wyznawcom świeckich doktryn i ateistom powinno być wolno krytykować, obśmieszać i obrażać religię bez obawy przed represjami państwa.

W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka